Stary plac budowy

Spoiler:

- Chory pojeb... Dobrze, żeś dobry niewolnik przynajmniej...
Łapie się za czoło.

- Ale tobą też bym nie wzgardził...
Zakrywa usta po czym tuli karabin i wraca do całowania go. Po jakimś czasie pełznie do wody i pije trochę po czym wraca na miejsce.

- Mhm, co jeszcze?
Kręci głową na znak zażenowania całą rozmową.

Mruczy coś dziwnego i zaczyna patrzeć pusto w karabin, powoli przekręca lufę do swojej głowy.

- Odłóż to zanim się jeszcze zabijesz.
Odwraca się do ciebie.

Otwiera lekko usta, wydobywa się z nich cichutki jęk.
- Wiesz... kiedyś miałem córkę i żonę.. Zginęły podczas wybuchu, przeżyłem bo byłem w piwnicy, a one był w przedszkolu... później siostrzyczka...
Śmieje się słabo i kładzie palec na spuście, karabin jest wcelowany centralnie w jego czaszkę.
- Słabe życie, co nie?

Podchodzi do ciebie i wykopuje ci karabin z rąk.
- Głupi jesteś, nie możesz zginąć, ktoś musi nieść moje torby.

- Dasz sobie radę, po za tym jestem za wolny i nie nadążę za tobą, szczególnie z torbami.
Próbuje podejść na czworaka do urwiska.

Przygniata cię swoją ciężką stopą.
- Muszę dużo ostatnio odpoczywać z raną, więc i tak będę wolniejsza.

Dotyka jej nogi i jeździ ręką po niej po czy jak małe dziecko patrzy jej ufnie w oczy i nagle... nagle wyrywa się i wchodzi między jej nogi, po czym próbuje uciec do urwiska na czworaka.

- Nie baw się tak ze mną.
Łapie cię za nogę i przyciąga do siebie, nadal trzymając.

Nabzdycza się i gdy jest blisko niej... ściąga jej spodnie i ucieka na czworaka.

Dziewczyna zaczerwienia się, szybko zakłada je z powrotem. Następnie dogania cię i przewraca na drugi bok, przygniatając stopą.
- Co ty wyprawiasz?

Pokazuje aby przybliżyła twarz do jego twarzy.

Robi to przeciwnie to, co wskazujesz.
- No chyba nie, cwaniaczku.

Uśmiecha się słodko i robi oczy szczeniaczka po czym... zdejmuje jej buta i skarpetkę i tuli się do jej stopy mrucząc.

Podnosi lekko tuloną przez ciebie stopę.
- Ej no, nie zachowuj się jak dziecko...

Nagle zaczyna ją gilgotać po czym wspina się i zdejmuje jej spodnie, wskakuje za nią i biegnie do kałacha po czym pada obok niego i tuli go.

Dziewczyna irytuje się, znowu podnosi spodnie, podbiega do ciebie i wywala karabin.
- Uspokój się!

- Luis!
Ściąga jej z irytacją spodnie i majtki po czym odwraca się do niej plecami nabzdyczony.
- Foch!

Szybko zakłada ściągnięte ubrania z zawstydzeniem.
- To nie jest zabawne, to jest seksistowskie...

- To idź na policję.
Odwraca się do niej i wstaje po czym tuli lekko.
- Przepraszam, nie odtrącaj mnie...

- Nie tul mnie, za kogo się uważasz, że zdejmujesz mi majtki?!
Odpycha cię lekko od siebie.

- Za zboczeńca, zabójcę, mordercę, psychola, potwora...
Wymienia tak jeszcze trochę po czym podchodzi do krawędzi.

Odciąga się od krawędzi.
- Nie zabijaj się do cholery... Muszę cię zabierać na mniejsze wysokości...
Przesuwa cię za siebie i patrzy się na całego ciebie.