Stary plac budowy

Docierasz razem z dziewczyną na duży, nieznany ci dotąd obszar. Wygląda na plac budowy, dawno nie używany. Kobieta nadal prowadzi cię przed sobą, mocno trzymając za bark.
- A oto moja laguna i kryjówka w jednym... Dobrze jest wrócić...

Kiwa głową i idzie dalej. Nic nie mówi od jakiegoś czasu, w ogóle. Tak jak kiedyś, sprzed kilku laty, raz nie mówił nic przez rok, po tym gdy zabił swoją "siostrę". Znów stał się taki, zimny, cichy, spokojny.

- Małomówny się zrobiłeś, niewolniku.
Kobieta tym razem wyprzedza cię i szybko podbiega do jednego z rusztowań, po czym płynnym ruchem skacze na niego, pnąc się coraz wyżej.
- Chodź, mam nadzieję, że potrafisz skakać.

Wskakuje szybkim ruchem na rusztowanie i pnie się razem za nią, robi to dość szybko i skutecznie, nic nie mówi, cały czas skupia się na wspinaczce.

Skupieniem wspinaczka jakoś ci idzie, ale porównując gracją do dziewczyny - jest tragicznie.
- Dobrze, żeś wysportowany.
Kobieta siada przy nierozpalonym ognisku na jednym z materacy, po czym próbuje coś zdziałać z dwoma krzemieniami.
- Zostaw torbę i siadaj.

Kładzie torbę obok dziewczyny i siada w najdalszym i najciemniejszym miejscu. Uspokaja oddech i zamyka oczy, kładzie się jak pies, podkulony leży tak i próbuje zapomnieć o wszystkim.

Spoiler:

- Co ty tak się kulisz?
Dziewczyna patrzy się teraz szczególnie na twój palec.
- Co sobie zrobiłeś? Mów szybko.
Jej głos lekko się zdenerwował.

- Ugryziony dwa razy, ramię i palec. Szybko, zabij mnie puki jestem człowiekiem. Strzał centralnie w głowę załatwi sprawę.
Wstaje i podchodzi do krawędzi.
- Mogę też skoczyć jak chcesz.
Leciutko się przechyla do krawędzi.

- Dawaj palec, odcinamy.
Dziewczyna bierze cię siłą i przykłada palec do krzesełka ustawionego w rogu, po czym wyciąga mały topór.

- To będzie zwykła głupota i tak zostało ramię. Odetniesz mi je?
Odskakuje i spluwa na ziemię.
- Moje życie jest i tak policzone.
Rusza do urwiska.

- Zakażenie rozchodzi się bardzo powoli, znam to z doświadczenia.
Ponownie przykłada ci palec i przykłada się do uderzenia.

Szybko odsuwa się, zdejmuje jej chustę zasłaniającą twarz i całuje w usta po czym odbiera topór i sam ucina sobie szybkim mocnym ruchem, zakażony palec.

Czujesz niewyobrażalny ból, wszędzie leje się krew z uciętego palca. Nie możesz wytrzymać i przez to mdlejesz. Przez ostatnie sekundy, gdy masz jeszcze otwarte oczy, widzisz jak dziewczynę zamurowało i lekką złość w jej wyrazie twarzy...
3:56, 24 maja 2019 rok, 13 stopni Celsjusza
Budzisz się po kilku godzinach, wzrok ci się bez przerwy rozmazuje, nie możesz złapać ostrości.

- Jeść.. pić...
Ziewa, zamyka oczy.
- Jeeeeeeść! Piiiiić!

- Cicho bądź. Zombie przylazły, wyczuły krew...
Dziewczyna rzuca ci puszkę z warzywami w sosie, nie patrząc się na ciebie, tylko na horyzont. Widzisz, że zdążyła ci już opatrzyć palec.

Szybko je w ciszy po czym odstawia puszkę i zamyka oczy. Stara się zasnąć.

Jedzenie zrobiło ci bardzo dobrze, odzyskujesz lekko siły, lecz nie możesz zasnąć przez ciągły ból palca. Dziewczyna zaczyna ostrzyć gałąź zerwaną z drzewa jakimś prowizorycznym nożykiem.

Zaczyna myśleć o seksie.

Masz teraz w myślach same sprośne "czynności". Dziewczyna kończy ostrzyć patyk, po czym rzuca ci go pod nogi.

Chichra się cicho i lekko zasypiając próbuje jak dziecko złapać pierś kobiety. Tylko, że łapie powietrze.

Dziewczyna łapie się za głowę, po czym zdejmuje z siebie całą chustę zakrywającą twarz. Widzisz, że jesteś niewolnikiem jakieś brunetki o pięknych ustach i, co dziwne, zadbanych włosach w takich czasach. Kobieta idzie do drugiego kąta na przeciwko ciebie i skula się w nim.

W końcu wyrzuca sprośnie myśli i ziewa.
- Dobranoc.
Zasypia.

Dziewczyna tylko powiedziała coś pod nosem. Wszyscy po minucie zasypiacie...
12:01, 24 maja 2019 rok, 19 stopni Celsjusza
Ból nie pozwala ci dłużej spać i budzisz się. Kobieta jeszcze śpi zwinięta w kącie z nożem w ręku.

Ziewa i szuka leków przeciw bólowych.